Dzień dobry:-) Skoro tu jesteś,to albo się znamy, albo ciekawi Cię, jak osiągać porozumienie z innymi. A może jedno i drugie?
Bardzo się cieszę, że się tu spotykamy i proszę, rozgość się u mnie.
W bibliotece znajdziesz teksty na temat porozumienia i dogadywania się. Z ważnymi dla każdego z nas osobami. Ale i z tematami, które leżą nam na sercu. Będzie osobiście i bardzo praktycznie – postanowiłam dzielić się z Tobą tym, co ma dla mnie znaczenie i co – jak wierzę – może przydać się także i Tobie. Skąd wiem, że coś Cię może zaciekawić? Bo moje posty będą powstawać wtedy, kiedy usłyszę od kogoś – Ewka, napisz o tym. Ewka, to ciekawe. A więc może będzie ciekawe i dla Ciebie?
W komunikacji magia dzieje się wtedy, gdy w kontakcie pozostają dwie strony. Dlatego proszę, napisz coś czasem do mnie. Jeśli pojawi się u Ciebie jakieś pytanie, jeśli poczujesz, że chcesz dodać coś od siebie, jeśli coś Cię zdziwi albo zezłości – daj mi znać. To będzie prezent z Twojej strony, za który już teraz dziękuję:-) Tak z serca.
Mój tato często mawia “dziecinko, trudno wyżyć z twojej pracy, prawda? Bo jak przekonać ludzi, żeby to kupili, to nie chleb!”. Hmm. Coś w tym jest. No bo jakoś ze sobą rozmawiamy. Jakoś ten wózek ciągniemy. Często nawet nie przychodzi nam do głowy, że mogłoby to wyglądać inaczej. Przecież zawsze tak było i żyjemy. Osiągamy cele, wychodzimy na ludzi. Jesteśmy parą. Mamy dzieci. Ale tak sobie myślę, że skoro niektórzy ludzie mogą jednak żyć bez chleba, to może niektórzy nie będą chcieli żyć bez dobrych relacji? A do dobrych relacji potrzebna jest dobra komunikacja.
Kiedy myślę sobie o spotkaniach z Tobą na tym blogu, mam przed oczami dwa obrazy. Czasem, słuchając niektórych osób, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że latają na miotłach, bo ktoś kiedyś podciął im skrzydła. Te skrzydła i miotły to obraz pierwszy.
Do drugiego zapraszam Ciebie. Usiądź na moment jeszcze wygodniej. Odetchnij głęboko kilka razy. Połóż rękę na brzuchu, skieruj na nią uwagę. Niech Twój oddech ją lekko unosi. Wyobraź sobie, że wracasz do domu. Czujesz się trochę nieswojo, bo niechcący zabrałaś samochodowe kluczyki Twojego męża. Włożyłaś wczoraj do kieszeni, kiedy wyciągaliście z samochodu zakupy. W dodatku miałaś wyciszoną komórkę i nawet go nie odebrałaś, kiedy dzwonił. Pewnie zorientował się w ostatniej chwili, więc musiał jechać do pracy taksówką. Zahaczając z dzieckiem o przedszkole. Przekręcasz klucz w zamku i…
– Kochanie, herbata czeka. Mieliśmy niezły dzień, co? – słyszysz.
Nie wiem jak Ty, ale ja naprawdę marzę, aby dom był miejscem, w którym króluje zrozumienie. W którym jest miejsce na nasze błędy. W którym możemy się bezpiecznie rozbroić (i nabroić;-) W którym podnosimy sobie nawzajem opadnięte skrzydła. W którym potrafimy mówić o rzeczach trudnych w taki sposób, żeby błędy stawały się lekcjami, a nie obarczały nas poczuciem winy i wstydu. W którym razem z nami mieszkają wszystkie nasze uczucia. W którym słychać śmiech dzieci, a gdy pojawia się złość czy płacz, wiemy, jak im towarzyszyć. W którym jesteśmy ciągle ciekawi siebie, chociaż jesteśmy już razem prawie dwadzieścia lat…
A na koniec piosenka całkiem na temat:-)
Przepięknie to napisałaś…
Szkoda, że mój mąż nie chce skorzystać ze spotkań z psychologiem, który pomógłby nam usprawnić komunikację, która – moim zdaniem – szwankuje od samego początku (jesteśmy razem 12 lat). Myślę, że gdybyśmy oboje popracowali nad tą sferą, to mój dom mógłby być właśnie takim miejscem…
Tym bardziej, że podejrzewam, że może mieć On zespół Aspergera, o którym nigdy nawet nie słyszał.
Pozdrawiam cieplutko 🙂
Jola
Jolu, z całego serca trzymam kciuki, żeby Twój mąż zechciał uwierzyć w moc komunikacji. Pozdrawiam Cię ciepło, dziękuję za Twój komentarz.